Zanim poziomica trwale zagościła na mapie, ukształtowanie terenu próbowano przedstawić różnymi metodami. Od umieszczanych na mapie prostych rysunków przedstawiających góry, poprzez profile lub kopce obrazujące pojedyncze wzniesienia bądź pasma górskie, czy też stosując kreskę Lehmann’a, cieniowanie lub spis liczb określających wysokość wybranych punktów, mapa doczekała się wreszcie poziomicy. Zanim więc przedstawiona zostanie historia izohipsy, poświęćmy chwilę uwagi innym metodom za pomocą których usiłowano oddać charakter obiektu bądź rzeźby trójwymiarowego terenu na dwuwymiarowej płaszczyźnie. Dodajmy, że obok generalizacji oraz odwzorowania było to zadanie nad rozwiązaniem którego trudziły się rzesze kartografów przez wiele stuleci.
![]() |
Ryc. 2. Mapa wykonana
na glinianej tabliczce w Mezopotamii,
ok. 2400-2200
lat p.n.e. (rekonstrukacja).
|
Przez następne długie lata, obok biegu koryt rzecznych, przebiegu traktów
komunikacyjnych oraz nazw miejscowości, na mapach zazwyczaj znajdowały swoje
miejsce także oznaczenia pasm górskich. Trudno dziś jednak jednoznacznie
określić które formy graficzne ówcześni kartografowie wykorzystywali do
przedstawienia rzeźby terenu. Musimy pamiętać, że graficzny wizerunek w
znacznej większości starożytnych oraz wczesnośredniowiecznych map ulegał
ciągłym przekształceniom. Wielokrotnie były one rekonstruowane (w istocie
graficznie „upiększane”) w kolejnych wiekach zgodnie z panującą „modą”
kartograficzną. Dla przykładu, na zrekonstruowanej mapie Eratostenesa, główne
pasma górskie ówcześnie znanego świata, oznaczone zostały przy pomocy szeregu
równoległych względem siebie kresek (zał. I), a na zrekonstruowanych mapach
regionalnych autorstwa Ptolemeusza zarys gór przedstawiono za pomocą kopców
bądź powierzchniowego znaku zasięgu (zał. II). W drugim przypadku rysownicy
zaznaczali obszary górskie ciągłą linią obwodu, jakby poziomicą obiegającą wzniesienia
wzdłuż ich podnóży. Powstała w ten sposób wewnętrzna biała plama oznaczać miała
obszary kamieniste, nieuprawne, bezdrożne bądź niezamieszkane. Wydaje
się, że właśnie ta metoda była najczęściej wykorzystywana przez autorów map, aż
do XVI wieku. Wówczas to rzeźbę terenu zaczęto przedstawiać metodą
perspektywiczną (figuratywną).
![]() |
Ryc. 3. Piktogramy stosowane przy
metodzie kopczykowej.
|
Najczęściej były to wspomniane wyżej
schematyczne kopczyki (kretowiska), stąd też metoda ta nazywana bywa
kopczykową. Ich zagęszczenie świadczyć miało o urozmaiceniu rzeźby terenu.
Ponadto, na podstawie układu kopczyków można było wyobrazić sobie przebieg pasm
górskich. Początkowo podstawa kopczyka / kopczyków nawiązywała do przebiegu
łańcucha górskiego (ryc. 3a), później ich układ ujednolicono i zwrócono w
kierunku odbiorcy mapy, zatem ku jej dołowi (ryc. 3b, zał. III). Z czasem
zróżnicowano kształt oraz wysokość kopczyków, co miało oddać charakter stoków oraz przybliżyć w większym
stopniu wyobrażalności zróżnicowanie stosunków wysokościowych prezentowanego
obszaru (ryc. 3c). Kulminacyjnym etapem ewolucji tej metody prezentacji rzeźby
terenu było wprowadzenie kreski cieniującej (ryc. 3c). Ten plastyczny zabieg
miał wywołać u odbiorcy złudzenie głębi prezentowanej na mapie powierzchni
(zał. IV). Od tego czasu cień będący efektem „gry ze światłem” towarzyszyć
będzie kolejnym twórcom map, poszukującym nowych strategii kartograficznych
rozwiązujących problem trzeciego wymiaru.
Z pocz. XIX w. zaprzestano wykorzystywać poglądowe
znaki perspektywiczne do przedstawienia rzeźby terenu. Nie zapomniano jednak o
nich i po upływie wieku, w udoskonalonej formie powrócono do nich przy
opracowaniach kartograficznych (także w niektórych atlasach szkolnych)
ukazujących krajobrazy morfologiczne (typy rzeźby terenu). Przykłady tego typu
znaków prezentuje ryc. 4.
![]() |
Ryc. 4. Znaki perspektywiczne wybranych krajobrazów
morfologicznych według E. Raisza
(za: K.A. Saliszczew 1998).
|
Należy zwrócić uwagę, że znaki perspektywiczne
wprawdzie poglądowo ukazują charakter przedstawianej na mapie rzeźby terenu, jednakże
nie oddają wymiernych informacji na temat wysokości danego miejsca. Tę
niedogodność zmniejszyć miało umieszczanie na mapie punktów z naniesionymi obok
wartościami wysokościowymi.
![]() |
Ryc. 5. Zestawienie trzech metod
przedstawienia rzeźby terenu: kopczykowej, kreskowej (zwróć uwagę na zróżnicowanie kresek) oraz poziomicowej. |
Wspomniana powyżej idea, stopniowo
znajdywała kolejnych zwolenników, by wreszcie stać się podstawą najbardziej
rozpowszechnionej odmiany metody kreskowej opracowanej i ogłoszonej drukiem w
1799 r. przez kartografa saksońskiego J. G. Lehmann’a. Zasadę opartą na
prostopadłym oświetleniu, można krótko scharakteryzować: im bardziej stromo
– tym ciemniej. Uogólniając, strategia ta polegała na zróżnicowaniu kresek
(z reguły barwy szarej lub brązowej) pod względem ich grubości oraz
manipulowaniu odległościami między nimi (ryc. 5). Na mapie wyglądało to w ten
sposób, że w miarę wzrostu nachylenia zbocza kreski stawały się grubsze, a
odległości między nimi malały (zał. VI).
Subtelne różnice w grubości kresek oraz w
odległościach pomiędzy nimi było możliwe
do uchwycenia dzięki powszechnie wówczas stosowanej miedziorytniczej technice druku.
Łatwo się zatem domyślić, że grawerowanie każdego arkusza mapy topograficznej
wymagało wielkiego kunsztu i trwało miesiącami.
do uchwycenia dzięki powszechnie wówczas stosowanej miedziorytniczej technice druku.
Łatwo się zatem domyślić, że grawerowanie każdego arkusza mapy topograficznej
wymagało wielkiego kunsztu i trwało miesiącami.
Szraf Lehmann’a, mimo wielu istotnych
wad (przede wszystkim znacznego zaciemnienia powierzchni utrudniającego
czytelność pozostałych elementów mapy) powszechnie stosowany był na mapach
niemieckich, austriackich, polskich oraz rosyjskich praktycznie do początku XX
wieku. Równolegle do ulepszeń metody kreskowej ciągle szukano innego sposobu
przedstawiania rzeźby terenu. Rozwiązaniem problemu miała wreszcie okazać się
izolinia.
Idea mapy
poziomicowej zrodziła się w Niderlandach prawdopodobnie już w XVI w. Dla
mieszkańców nadmorskiej równinnej krainy, od pokoleń walczących z morzem o
każdy skrawek ziemi, potrzebne były informacje na temat ukształtowania dna
strefy przybrzeżnej morza, zwłaszcza w pobliżu ujścia rzek. Do budowy tam,
kanałów czy portów, ówcześnie powszechnie stosowana metoda kreskowa nie mogła
odegrać dużego znaczenia. Sporządzano więc mapy z naniesionymi nań pomiarami
głębokości strategicznych punktów. Ich dalsza graficzna interpretacja w
konsekwencji doprowadziła do wyrysowania układów linii łączących punkty o
jednakowej głębokości. Otrzymaną w ten sposób linię, prawdopodobnie jako
pierwszy, zastosował w 1584 r. holenderski geometra P. Bruinss, na swym szkicu
kartograficznym przedstawiającym głębokość rzeki Spaarne. Po upływie blisko
półtora wieku izolinię zaczęto stosować na szerszą skalę. Przykładowo,
holenderski inżynier Nicolaas Kruik (łac. Nicolaus Samuelis Cruquius) w
1729 r. na swej mapie (z izobatami co 1 sążeń) przedstawił ukształtowanie dna
ujściowego odcinka rzeki Merwede – nazwa połączonych rzek Waalu i Mozy (zał.
VII).
Sążeń (1 sążeń = 6
stóp = 1,8288 m)
antropometryczna jednostka długości (miara odpowiadała długości rozpostartych ramion dorosłego mężczyzny). W Europie Zachodniej sążeń (ang. fathom) używany był do określania głębokości morza na mapach nawigacyjnych.
Kolejnym tego typu opracowaniem kartograficznym była morska mapa
nawigacyjna Kanału La Manche (z izobatami co 10 sążni) opracowana
w 1737 r. przez francuskiego geografa Philippe’a Bauche. Przeniesienie tej
metody prezentacji rzeźby z wody na ląd było już kwestią czasu, a ściślej rzecz
ujmując rozwoju terenowej techniki pomiarowej. antropometryczna jednostka długości (miara odpowiadała długości rozpostartych ramion dorosłego mężczyzny). W Europie Zachodniej sążeń (ang. fathom) używany był do określania głębokości morza na mapach nawigacyjnych.
W tym miejscu należy zaznaczyć, że rozwój pomiarów topograficznych
począwszy od pierwszej połowy XVIII w. stymulowany był nie tylko potrzebą mapy
jako niezbędnego narzędzia administrowania państwem, ale także zapotrzebowaniem
armii na rzetelne informacje na temat ukształtowania powierzchni potencjalnych
przeciwników militarnych. Wprawdzie mapy topograficzne dla potrzeb wojska
kreślono już na początku XVII w. wraz z wynalezieniem triangulacji (Snellius
1613 r.), to szerokie zastosowanie znalazły one dopiero w okresie wojen
napoleońskich. Wówczas to opracowano nową strategię bitewną, polegającą na
walce w luźnym szyku na wielkich przestrzeniach. Związane z tą taktyką ruchy
wojsk czy potajemne poruszanie się oddziałów i ich oskrzydlanie wymagały
dokładnej znajomości terenu (J. Grzegórski 1958). Koniecznością stało się więc
posiadanie dokładnych map, gdzie obok informacji o wodach, pokryciu terenu
roślinnością czy traktach komunikacyjnych, odnaleźć można było izohipsy, które
w przystępny sposób obrazowały również stopień pochyłości zboczy, po których
transportowane były ciężki sprzęt wojenny. Momentem zwrotnym w określaniu
„trzeciego wymiaru” miało być odkrycie ciśnienia atmosferycznego, a wraz z tym
wydarzeniem wynalezienie barometru rtęciowego w 1643 r. przez E. Torricelii’ego
i V. Viviani’ego. Potrzeba było jeszcze czterech lat, by wreszcie w 1647 r. za
sprawą B. Pascal’a wykryć zależność wysokości od ciśnienia atmosferycznego.
Pomiary oparte na wyżej wspomnianych odkryciach obarczone były jednak błędami
wynikającymi z niedokładności instrumentów badawczych, a przede wszystkim z
niedoskonałych formuł matematycznych (powiedzielibyśmy dzisiaj wzorów)
umożliwiających przeliczanie spadku ciśnienia atmosferycznego na wysokość
bezwzględną. Pomiary były wciąż nieliczne.
Dopiero w 1791 r., przede wszystkim z potrzeb strategicznych, powstaje
mapa poziomicowa Francji (w skali około 1 : 2 000 000, z cięciem poziomicowym
20 m) autorstwa J. L. Dupain-Triel’a. Upowszechnienie, wydawać by się mogło
przełomowej jak na owe czasy metody izolinii, nie nastąpiło jednak szybko. Przyczyną
była zbyta mała liczba pomiarów wysokościowych. Sytuacja zmienić się miała
diametralnie z chwilą wyprowadzenia przez Pierre’a Simon’a de Laplace (w 1796
r.) nowego wzoru, pozwalającego na sprawniejsze przeliczanie danych pomiarowych
uzyskiwanych za pomocą barometru w terenie. Nie bez znaczenia miał również
fakt, że opracowywanie map zaczęło finansować państwo, a nie – jak bywało
wcześniej – osoby prywatne. I tak,
pierwsze dziesięciolecia XIX wieku były czasem lawinowego przyrostu danych
wysokościowych. Wkrótce, niemal wszystkie państwa europejskie przystąpiły do
prac terenowych, czego przejawem miały być instytucje kartograficzne powołane
między innymi we: Francji (Dépôt de la
Guerre et de la Topographie), Anglii (Ordnance Survey), Austrii (Kriegsarchiv), Prusach (Aufnahme- und Zeichenbureau) oraz w
Rosji (Военно-Tопографическое Депо).
Kolejny etap upowszechnienia poziomicy należy powiązać z
rozwojem badań geologicznych oraz inżynierii skierowanych na budowę kolei.
Szczególnie prace konstrukcyjne przy kolei wymagały precyzyjnych pomiarów
wysokościowych. I tak Europę pokryła sieć niwelatorów, których wyniki
wykorzystywano przy opracowywaniu kolejnych map poziomicowych (J. Pasławski
1974).
Z czasem, bezpośrednie pomiary terenowe zastąpione zostały
innymi technikami; najpierw fotogrametrią naziemną (terrofotogrametrią), a
następnie fotogrametrią lotniczą (aerofotogrametrią).
Pierwsze
zdjęcia fotogrametryczne wykonano w Paryżu w 1858 r.
Były to zdjęcia z balonu, a ich autorem był Aimé Laussedat.
Ich zastosowanie
uwarunkowane było zatem rozwojem optyki, fotografii oraz lotnictwa. Zdjęcia
wykonywane były specjalnie skonstruowanymi do tego celu kamerami umieszczanymi
w balonie, samolocie, a po upływie kolejnych dziesięcioleci – na satelicie. W
zależności od sposobu wykorzystania zdjęć wyróżniono fotogrametrię płaską
(jednoobrazową) i przestrzenną (dwuobrazową). Przy tej ostatniej, do pomiarów
wykorzystuje się dwa zdjęcia (tzw. stereoparę) tego samego terenu, ale wykonane
z dwóch różnych pozycji kamery. Stworzony w ten sposób stereogram, oglądany
przez odpowiednio skonstruowany układ optyczny, umożliwia widzenie przestrzenne
(trójwymiarowe) analizowanego obszaru. Otrzymany obraz, uzupełniony o dane na
temat położenia kamery w momencie wykonywania zdjęć (φ – szer. geogr. i λ – dł.
geogr. oraz wys. n.p.m.), służy następnie do opracowania precyzyjnej mapy
sytuacyjno-wysokościowej zaopatrzonej m.in. w układ poziomic.Były to zdjęcia z balonu, a ich autorem był Aimé Laussedat.
Z coraz szerszym
wykorzystywaniem mapy poziomicowej zaczęto zastanawiać się nad polepszeniem jej
czytelności. Rozwiązaniem – jak się później miało okazać – przełomowym, było
wprowadzenie barwy pomiędzy poziomicami. I tak z mapy poziomicowej zrodziła się
mapa hipsometryczna. Pierwotnie zastosowane na niej barwy nawiązywały do barw
realnych krajobrazów. Prekursorami w tej dziedzinie byli niemieccy kartografowie Emil
von Sydow oraz Hauslaub. Równocześnie - niezależnie od siebie - w 1842 r. wprowadzili barwę na mapy kreskowe. Podobnym
rozwiązaniem kartograficznym cechowała się mapa Tatr z 1864 r. autorstwa
profesora Uniwersytetu Praskiego K. Koristki. „Starał się on tak dobrać
poziomice, aby stanowiły również granice pięter roślinnych, a powierzchnie
między nimi zabarwiał na mapie stosownie do naturalnej barwy. Na przykład
strefa między poziomicami 630 m a 790 m została zamalowana na żółto jako strefa
uprawy owsa, strefy regla dolnego i górnego, ograniczone poziomicami 790 m,
1040 m i 1 360 m, otrzymały dwie barwy zielone, a strefa mchów i traw
(1 670 m – 2 200 m) barwę czerwoną.” (J. Pasławski 1974).
Koncepcja tzw. barw krajobrazowych stosunkowo szybko upadła. Wystarczyło
porównanie układu pięter roślinnych po południowej i północnej stronie Tatr by
stwierdzić, że obrana zasada daleka jest
od prawdy. Zaczęto wówczas poszukiwać innych rozwiązań. Strategią, która
uzyskała najwięcej zwolenników była koncepcja K. Peucker’a – redaktora
naukowego jednej z wielu ówcześnie funkcjonujących w Wiedniu firm
kartograficznych. Jedynym celem stworzonej skali barw hipsometrycznych, było
wywołanie u odbiorcy plastyczności (powiedzielibyśmy dzisiaj iluzji 3D)
prezentowanej rzeźby terenu (J. Pasławski 1974). Dodajmy, że K. Peucker starając się wyzyskać plastyczne oddziaływanie barw na oko ludzkie opracował skalę będącą wycinkiem tęczy. Stwierdził on, że efekt plastyczny barwy zależy od położenia w widmie słonecznym oraz jasności i nasycenia. Autor skali spełnił założenia wysunięte przez ww. Hauslaub'a, który pisał: "Dobierając skalę należy pamiętać, że barwy powinny: 1) wyraźnie się odróżniać i wzajemnie się nie mieszać; 2) wzajemnie się harmonizować, tworząc w całości dobrze zgraną skalę".
Do
opisywanej historii poziomicy nadszedł wreszcie czas, by wprowadzić wątek
polski. Przywołajmy zatem Eugeniusza Romera – twórcy polskiej
kartografii szkolnej.
„Kiedy
przed z górą 35 laty rozpocząłem nauczanie geografii w polskiej szkole średniej
we Lwowie, byłem wprost zrozpaczony stanem środków naukowych, którymi
rozporządzałem (...) W pełnym przekonaniu, że nie ma na całym świecie ani
jednej mapy, która by chociaż w przybliżeniu oddawała wierne zarysy
orograficzne kontynentów, postanowiłem dążyć do naukowej syntezy hipsometrii
kuli ziemskiej. Oto był mój cel naukowy, zrodzony z nauczania.”
E. Romer, 1928 r.
Przypuszcza się, że swoją przygodę z kartografią Romer
rozpoczął w 1893 r., w pierwszym roku pracy nauczycielskiej. Wówczas to
zaobserwował, że jego uczniowie, mimo że pracują na tych samych mapach, mają
jednak różne wyobrażenie o świecie. Stawiając sobie za cel poprawę zastałej
sytuacji, Romer poszukuje nowych rozwiązań kartograficznych, również tych
związanych z hipsometrią. Należy zaznaczyć, że w ówczesnej szkole funkcjonowały
mapy obrazujące stosunki wysokościowe za pomocą szrafu i cieniowania. Obok
takich właśnie map, Romer odnajduje barwną hipsometryczną Mapę ścienną Królestwa Galicji i Lodomerii z
1894 r., autorstwa Stanisława Majerskiego. Był nią zachwycony. Zaznaczmy, że
była to pierwsza ścienna polska mapa poziomicowa. Kolejne
lata przyniosły nowe mapy S. Majerskiego. Były nimi: mapa podręczna z 1901 r. Europa
Środkowo-Wschodnia. Mapa fizyczna ziem polskich, oraz mapa ścienna z 1907
r. Ziemie dawnej Polski. Także w 1907 r.
ukazała się w Warszawie mapa Oskara Sosnowskiego Europa środkowa pod
względem fizycznym. Ze względu na cenzurę carską nie umieszczono w tytule
mapy nazwy „ziemie polskie”, mimo że w jej zasięgu znalazł się obszar od Rugii
i źródeł Dniepru na północy po Adriatyk i Krym na południu. Wymienione powyżej
mapy, dając niejako początek polskiej kartografii szkolnej, zarysowały wizję
przyszłych hipsometrycznych map romerowskich. Pierwsze z nich można już było
podziwiać w 1908 r., kiedy to do II wydania swojego podręcznika Geografia
dla klasy pierwszej szkół średnich, Romer dołącza Atlas Geograficzny.
Wprawdzie zasada hipsometrii E. Romera nie była jego autorstwem, to należy
zaznaczyć, że nigdy dotąd w żadnym atlasie na świecie nie była tak
konsekwentnie stosowana. Atlas Romera, na którym uczono się w szkołach polskich
przez pół wieku, wywołał istotną rewolucję w dydaktyce geografii. „Z jego
czysto poziomicowych map – pisał G. Wuttke (1963) – przemówiła konkretna,
obfita i wyraźnie widoczna treść geograficzna. Dawała ona pole dla pracy myśli
i wyobraźni”. A o takie umysłowe zaangażowanie naszego ucznia zależy nam
przecież także i dziś, prawda?
Pod koniec niniejszej części opracowania wypada wreszcie wspomnieć o
współczesnych kartograficznych metodach prezentacji rzeźby terenu. Dzisiejsza
technika zmieniła sposoby zbierania informacji. Powszechnie wiadome jest, że do
tworzenia map nie potrzeba już niezliczonej ilości pomiarów wykonywanych w
terenie. Do tego celu wystarczą zdjęcia lotnicze i satelitarne uzupełnione o
dane z systemów lokalizacji satelitarnej GPS (ang. global positioning system).
Odbiornik satelitarny przechwytując sygnały z czterech (z ogólnej liczby –
trzydziestu) satelitów, określa położenie dowolnego miejsca na Ziemi, podając
jego szerokość i długość geograficzną oraz wysokość nad poziom morza.
Rozbudowana wersja tego urządzenia, rejestrując wybrane cechy środowiska
geograficznego, tworzy również bazę danych do wykonywania map cyfrowych. Między
innymi stanowią one podstawę map poziomicowych, a te z kolei po dalszych
obróbkach komputerowych służą do kreowania przestrzennych trójwymiarowych
obrazów w postaci numerycznych modelów terenowych, dostępnych chociażby na
licznych lokalizatorach internetowych (zał. VIII). Współczesne GIS’owskie
oprogramowania komputerowe pozwalają na liczne kombinacje graficzne
numerycznego modelu ukształtowania powierzchni dowolnego obszaru. Między innymi
metody cyfrowe umożliwiają uzyskiwanie zacienionych obrazów perspektywicznych
rzeźby terenu (zał. IXa, IXb). Efektem wykorzystania GIS-owych narzędzi w
procesie tworzenia mapy jest także łączenie różnych kartograficznych metod
przedstawiania rzeźby terenu (zał. X).
Na zakończenie, być może dla niektórych czytelników nieco przydługiego
rozdziału, propozycja zadania dydaktycznego skierowana dla uczniów szkół gimnazjalnych (może i ponadgimnazjalnych?), np. chcących otrzymać ocenę celującą.
Oto i polecenie: Na podstawie treści niniejszego rozdziału (zakładam, że
nauczyciel przygotuje odbitki ksero) oraz materiałów zaczerpniętych z Internetu,
wykonaj w sposób jak najbardziej atrakcyjny kalendarium najważniejszych
wydarzeń z dziejów poziomicy w postaci linii czasu, zegara geograficznego lub
kalendarza historycznego.
Natomiast dla studentów, chcących zapoznać się ze szczegółową historią map hipsometrycznych Polski, proponuję zajrzeć do opracowania autorstwa J. Ostrowskiego (1969), pod tytułem Mapy hipsometryczne Polski. Przegląd historyczno-bibliograficzny. INSTYTUTU GEOGRAFII POLSKIEJ AKADEMII NAUK. DOKUMENTACJA GEOGRAFICZNA zeszyt 1, Warszawa.
Polecam także intersującą publikację (obejmującą swoją treścią między innymi zagadnienie rzeźby terenu na mapie) pod red. A. Czernego (2015) Dawne mapy topograficzne w badaniach geograficzno-historycznych.
patrz: http://phavi.umcs.pl/at/attachments/2016/0708/103742-czerny-dawne-mapy-07-07-low-res.pdf
Znakomity artykuł. Wyjaśnia albo przybliża wiele mało znanych zagadnień z historii kartografii.
OdpowiedzUsuń